2010-08-25 15:02:51
Istnieje pogląd, że chytry dwa razy płaci, albo też że im tańszy samochód, tym większego będzie wymagał wkładu finansowego. Być może jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę, ale mój fordzik od dwóch lat sprawuje się nienajgorzej. Oczywiście ważne jest tutaj czy trafimy dobry egzemplarz i tak mi się wydaje, że miałem fart. Co przemawia na korzyść aut tanich?
Tanie części, duża ilość części - co z tego, że napraw było może 3-4 skoro żadna z nich nie przekroczyła 150 zł razem z częściami? To ma być samochód który często się psuje a ma już swoje dwadzieścia kilka lat? Znam nowsze, droższe rozwiązania, w których jedna wizyta w warsztacie kosztuje bagatela 500 zł. A jeśli jest takich wizyt kilka? Niekoniecznie oznacza to, że na stary i tani samochód wydamy więcej na części, choć przy cenach aut 1000-2000 zł jest to możliwe. Nic dziwnego, że na części nie wydamy więcej niż na auto przy cenie 30 tys.
Łatwość obsługi - nieskomplikowane rozwiązania techniczne umożliwiają samodzielną wymianę żarówek, ba! naprawdę przy odrobinie samozaparcia, chęci i narzędzi z instrukcją w dłoni. Drogie, nowoczesne auto często równa się wizycie w serwisie, czasami nawet po to by wymienić żarówkę. A tak wystarczy przysłowiowy młot i przecinak.
Osiągi - tutaj nie ma dyskusji, bo nie raz na ekspresówce zostawiałem w tyle auta nowsze i droższe. Po co w Polsce komuś auto osiągające prędkość ponad 130 km/h, skoro to maksymalna prędkość w naszym kraju obowiązująca? Nigdy przenigdy nie kupowałbym samochodu ze względu na osiągu, a raczej ze względu na funkcjonalność.
Jako, że Fiesta '89 to moje pierwsze auto będę bronił aut tanich do ostatniego tchu. Znajdzie ktoś jeszcze jakieś plusy? PS. Minusów też jestem świadom.
Istnieje pogląd, że chytry dwa razy płaci, albo też że im tańszy samochód, tym większego będzie wymagał wkładu finansowego. Być może jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę, ale mój fordzik od dwóch lat sprawuje się nienajgorzej. Oczywiście ważne jest tutaj czy trafimy dobry egzemplarz i tak mi się wydaje, że miałem fart. Co przemawia na korzyść aut tanich?
Tanie części, duża ilość części - co z tego, że napraw było może 3-4 skoro żadna z nich nie przekroczyła 150 zł razem z częściami? To ma być samochód który często się psuje a ma już swoje dwadzieścia kilka lat? Znam nowsze, droższe rozwiązania, w których jedna wizyta w warsztacie kosztuje bagatela 500 zł. A jeśli jest takich wizyt kilka? Niekoniecznie oznacza to, że na stary i tani samochód wydamy więcej na części, choć przy cenach aut 1000-2000 zł jest to możliwe. Nic dziwnego, że na części nie wydamy więcej niż na auto przy cenie 30 tys.
Łatwość obsługi - nieskomplikowane rozwiązania techniczne umożliwiają samodzielną wymianę żarówek, ba! naprawdę przy odrobinie samozaparcia, chęci i narzędzi z instrukcją w dłoni. Drogie, nowoczesne auto często równa się wizycie w serwisie, czasami nawet po to by wymienić żarówkę. A tak wystarczy przysłowiowy młot i przecinak.
Osiągi - tutaj nie ma dyskusji, bo nie raz na ekspresówce zostawiałem w tyle auta nowsze i droższe. Po co w Polsce komuś auto osiągające prędkość ponad 130 km/h, skoro to maksymalna prędkość w naszym kraju obowiązująca? Nigdy przenigdy nie kupowałbym samochodu ze względu na osiągu, a raczej ze względu na funkcjonalność.
Jako, że Fiesta '89 to moje pierwsze auto będę bronił aut tanich do ostatniego tchu. Znajdzie ktoś jeszcze jakieś plusy? PS. Minusów też jestem świadom.